Tagi

, ,

Burza i Błyskawica są niczym bracia, więc czas na irytującą, głupią krowę. Może im szybciej, tym lepiej?

„Piorunochron chroniący rodzinę i uderzająca we wrogów Błyskawica”

Kolejna błyskawica rozcięła ciemne niebo. Grzmot na moment zagłuszył wszystkie inne dźwięki. Burza nie mogła obyć się bez tego zjawiska. Chwilowe, niebezpieczne, zwracające na siebie uwagę. Uderzenie pioruna w ziemię nikogo nie krzywdziło, lecz mogło nawet pozbawić życia. Wystarczyła chwila nieuwagi. Coś tak nieznaczącego i chwilowego decydowało niekiedy o życiu bądź śmierci.
Był z nich najmłodszy. Uważany za najsłabszego i nic nieznaczącego. Ot irytująca maskotka. Leniwy, tchórzliwy i rozpuszczony pozornie nie nadawał się do niczego. Wielu zastanawiało się, dlaczego Giotto trzyma przy sobie bezużytecznego Lampa.
Uwielbiał wieszać się jej na ramionach, skarżyć na G, który rugał go przy każdej możliwej okazji. Zwykle całkiem słusznie. Wydawało się, że tych dwóch odnosi się do siebie z niechęcią, lecz G zawsze dopilnowywał Lampo, aby Giotto się o niego nie martwił. Byli niemal jak bracia, bo przecież Burza bez Błyskawicy nie mogła się obejść.
Do pokoju Tsuny wbiegł Lambo goniący I-Pin. Od razu zrobiło się głośniej, malec nie znał chyba pojęcia ciszy, co mogło się nie podobać uczącym się nastolatkom. Tylko Aki nie zwróciła na to uwagi wpatrzona w okno.
– Lampo, I-Pin, jesteście za głośno – zwrócił im uwagę Tsuna.
– I-Pin przeprasza – dziewczynka uspokoiła się natychmiast i wyszła, żeby nie przeszkadzać.
Krowi chłopiec natomiast wskoczył na kolana Aki, zupełnie nie przejmując się słowami Sawady.
– Pobaw się ze mną – zażądał.
– Nie słyszałeś, co powiedział Dziesiąty, głupia krowo? – warknął Gokudera. – Nie mamy teraz na to czasu.
– Wspaniały Lambo z tobą nie rozmawia, Głupodera.
Tyle wystarczyło, aby rozpocząć kłótnię. Chłopiec uciekał przed Hayato, lecz dziś nie miał szczęścia i nastolatek go dorwał.
– Lambo, Gokudera.
Tsuna nie potrafił ich uspokoić, choć bardzo tego chciał. Giotto za jego plecami uśmiechnął się nieco nostalgicznie, bo to przypominało dawne czasy. On też nigdy nie potrafił rozdzielić kłócących się Lampa i G, gdy sytuacja robiła się poważna.
Aki pokręciła głową, słysząc komentarz Lampa, że Gokudera jest równie nieokrzesany co G. Chwilę później złapał się za tył głowy uderzony przez Pierwszego Strażnika Burzy. Wskazał na G, patrząc na Aki z wyrzutem.
W tym samym momencie do jej kolana przypadł zapłakany Lambo, skarżąc na Gokuderę.
– Tak, teraz do spódnicy – prychnął Hayato.
G miał dokładnie taką samą minę, przez co Aki się zaśmiała. Pogłaskała Lambo po głowie.
– No już, nie trzeba płakać – powiedziała. – Że wy zawsze musicie ze sobą walczyć.
– To wina tej głupiej krowy – prychnął Gokudera. – Nic się nie słucha.
– Zadaniem starszych jest opieka nad młodszymi – powiedziała spokojnie.
Patrzyła przy tym na G, który widocznie się obruszył na te słowa. Zawsze sprawiał wrażenie, że Lampo jest jedynie utrapieniem, choć w rzeczywistości było zupełnie inaczej.
– Byłoby lepiej bez tej głupiej krowy – odparł Gokudera.
– Lambo również jest Strażnikiem – powtórzyła.
– Nie jest na to za młody? – zapytał Tsuna. – To jeszcze dziecko.
– Z jakiegoś powodu został wybrany. Teraz jest tylko dzieckiem, lecz nim przejmiecie Vongolę, minie jeszcze trochę czasu. Lampo nie był wiele starszy, gdy stał się częścią rodziny. Na razie pozwólmy mu dorosnąć – uśmiechnęła się.
Tsuna kiwnął głową, przyznając jej rację. Nim jednak odpowiedział, gdzieś blisko uderzyła kolejna błyskawica, a światło w pokoju zgasło. Grzmot zagłuszył krzyk zachwytu Lamba i słowa Gokudery. Po chwili jednak wszystko wróciło do normy. Malec wspiął się na parapet i z nosem przyklejonym do szyby obserwował niebo zachwycony kolejnymi błyskawicami.
Aki tylko się uśmiechnęła, widząc Lampa z tym samym wyrazem twarzy. Wzruszyła ramionami do G, który westchnął ciężko, jakby nie miał już sił do Strażnika Błyskawicy. Gokudera też rzucił coś krótko i wrócili do nauki.