Biblioteka w kryjówce Vongoli była naprawdę dobrze uposażona. Było tu niemal wszystko od prostych powieści po specjalistyczne podręczniki i stare dokumenty rodziny. Hayato był tym zachwycony. Potrzebowali wiedzy na temat tego świata, starszego o dziesięć lat niż ich oryginalny, a nie chciał o wszystko wypytywać Bianchi. Miał nadzieję, że w bibliotece istnieją wszystkie odpowiedzi.
Pomiędzy dwie księgi ktoś zapchał czerwony notatnik. Nieco dziwne, więc chłopak sięgnął po niego. Część stron była zapisanych, gdy otworzył zeszyt, zobaczył znajome znaki – G-alfabet. Najwyraźniej to jego starszy odpowiednik coś tu zapisywał. W pierwszej chwili sądził, że to wskazówki dotyczące tego świata i jakiś broni, ale wpis, na który trafił tak nie brzmiał.

Dziesiąty postanowił zniszczyć Pierścienie Vongoli. Zaskoczył nas tym stwierdzeniem. Co prawda już jakiś czas temu przebąkiwał, że chciałby się ich pozbyć, ale nie sądziłem, że tak poważnie nad tym myśli. Wiem, Pierścienie to problem. Odkąd w mafii pojawiły się te nowe pierścienie, rodziny zaczęły sobie je wyrywać. Pierścienie Vongoli to łakomy kąsek dla wrogów i ktoś może nas zaatakować, a to oznacza walkę. I pewnie nie byłbym przeciwko, gdyby nie Aki. Przecież jest połączona z Pierścieniami. Powiedziałem to głośno przy wszystkich, głupio sądząc, że Dziesiąty o tym zapomniał, ale miał na to odpowiedź. Rozmawiał z Talbotem. Jest szansa, żeby przywrócić Aki do życia w naszych czasach, uniezależnić ją od Pierścieni. Jednak to nic pewnego. Równie dobrze ten proces może na zawsze zniszczyć jej duszę…

Hayato ze zdziwieniem przyjął, że to dziennik. Nigdy czegoś takiego nie prowadził, bo też nie czuł potrzeby opisywania swojego szarego, nudnego życia sprzed poznania Dziesiątego. W tej chwili to też nie było mu potrzebne, ale najwyraźniej jego starszy odpowiednik zmienił co do tego zdanie.
Z jednej strony wiedział, że powinien odłożyć dziennik na miejsce. To nie były jego zapiski, choć jednocześnie były. Czy poznanie sposobu myślenia swojego starszego odpowiednika było złe? Wątpił, czy zmienił się tak bardzo przez te dziesięć lat. Był tego ciekawy, liczył też na to, że znajdzie tu jakąś pomoc. Tylko dlatego kontynuował czytanie.

To nie tak, że się w pełni nie zgadzam z Dziesiątym, chociaż chyba nie potrafiłbym się przyznać, że nie o bezpieczeństwo rodziny chodzi mi w pierwszej kolejności. To trochę zawód jak na pozycję Prawej Ręki Vongoli Decimo.
Zniszczenie Pierścieni spowoduje, że zniknął Wole Pierścieni. Tak, o Ciebie mi chodzi, G, łajdaku. Wiem, że czytasz mi przez ramię, choć nie mogę tego zobaczyć. Aki tyle razy wspomina, że ciągle kręcicie się wokół nas, że jestem tego absolutnie pewny. Od tylu lat jesteś martwy, a wciąż nie pozwalasz jej zamknąć tego rozdziału. Zmarnowałeś okazję, żeby z nią być, więc przestań ciągle zawracać jej w głowie.
Gdy znikną Pierścienie, G przestanie nas rozdzielać. Wiem, że nadal jest ważny dla Aki, ale przecież to wszystko nie ma sensu. Trwa w zawieszeniu, we wspomnieniach. Chciałbym, żeby uśmiechała się do teraźniejszości. Do mnie. Tylko pozbycie się Pierścieni daje mi jakąś szansę. Mam nadzieję, że Dziesiąty wybaczy mi tę odrobinę egoizmu.

Hayato zmarszczył brwi. Nie rozumiał starszego siebie. Przecież ta dziewucha wiecznie grała mu na nerwach, więc skąd ta troska? Czyżby tak mu pomieszała w głowie, że postawił ją wyżej niż Dziesiątego? To niedopuszczalne. Nie mógł tak zgłupieć, to musiała być jakaś zaćma.
Przewrócił parę stron do kolejnego wpisu.

Debil ze mnie. Prawa Ręka, która nie potrafi ochronić jednej osoby. To wszystko nie tak miało być. Talbot twierdził, że cała procedura nie będzie dla Aki nieprzyjemna, a teraz Aki leży w łóżku z gorączką i bez lewej ręki. Co z tego, że żywa? Okaleczyliśmy ją, niszcząc Pierścienie. A przecież mogłem coś zrobić, na pewno. Jak mam jej spojrzeć w oczy? „Przepraszam” nie przejdzie mi przez gardło, bo wiem, co powie. Nie obwini mnie. Nigdy tego nie robi, gdy powinna. Co za debil.

Cofnął się o kilka stron, żeby znaleźć opis procesu, ale niczego nie znalazł. Chyba wszyscy Strażnicy czuli się winni, że Aki straciła rękę. Starszy Yamamoto spoglądał na nią ze smutkiem, to samo Sasagawa, a Hibari starannie unikał patrzenia na ubytek. Chcieli dobrze, a wyszło, jak wyszło. Z pewnością jednak to Dziesiąty obwiniał się najbardziej. To w końcu był jego pomysł, by zniszczyć Pierścienie.

Postanowiłem. Jutro oświadczę się Aki. Nie jest już Ósmą Wolą, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żebym ją poślubił. No i G nie stanie nam na drodze. Teraz jest zwykłą dziewczyną, jej misja została zakończona. Nie musi stać przy Dziesiątym, a ten ma przecież pełne wsparcie Kyoko. Aki mogłaby im tylko zawadzać, a Dziesiąty zawsze powtarza, że chce, żeby wszyscy w jego rodzinie byli szczęśliwi. Uszczęśliwię ją…

Nie mógł dalej czytać. To jakieś bzdury! On i ta dziewucha? To niemożliwe, absolutnie. Przecież ona nic innego nie robiła, odkąd przybyła do Japonii, tylko kpiła z niego. Nie dałby jej się uwieść, nie jest taki głupi. Musi być ku temu jakieś wyjaśnienie.
– Co czytasz? – usłyszał. – A, znalazłeś dziennik.
Tuż przy nim przystanęła Aki, uśmiechając się lekko. Poczuł, że czerwieni się jeszcze bardziej. Dziewucha była ostatnią osobą, jaką chciał teraz spotkać, a widziała, że czytał dziennik swojego starszego odpowiednika.
– I wydała się nasza słodka tajemnica – stwierdziła, łapiąc pasemko jego włosów pomiędzy palce.
– Odwal się. – Odskoczył jak oparzony. – To jakieś chore. Nigdy tego nie zaakceptuję.
– Oj, daj spokój. Sam do tego doprowadziłeś. – Mrugnęła do niego figlarnie.
– Może i opętałaś mojego starszego odpowiednika, ale to się więcej nie zdarzy. Nie pozwolę na to – powiedział stanowczo.
Aki tylko się zaśmiała, co go jeszcze bardziej zdenerwowało. Jawnie go lekceważyła. Co za…
Do biblioteki weszła Bianchi. Przez chwilę przyglądała się obojgu.
– Przeczytał? – zapytała.
– Nom.
– A sądziłam, że wytrzyma.
Aki rozłożyła bezradnie jedyną rękę, nadal się uśmiechając. Hayato za to spoglądał to na jedną, to na drugą, nie bardzo rozumiejąc, o co im chodzi.
– To jakiś zakład? – warknął.
– Chciałam tylko sprawdzić, jak zareagujesz na takie sugestie – odparła Aki. – Powiedziałeś, że nie będziesz prowadzić dziennika tylko dlatego, że to Shamal pierwszy to zaproponował.
Gokudera poczuł wściekłość. Miał ochotę zabić tę dziewuchę, bo znowu posunęła się za daleko.
– A co gdyby Dziesiąty znalazł to przede mną? – warknął.
– Decimo sprzed dziesięciu lat nie zna G-alfabetu. Nic by się nie stało.
– Nienawidzę cię.