Tagi

, , ,

Przedostatnia część cyklu znów z odpowiednią pogodą za oknem. Nie wiem, czy to właściwe miejsce dla Mgły, trochę jednak nie pasowała mi wcześniej. Jednak myślę, że zaczęcie i skończenie na elementach, które nie zawsze pojawiają się razem z resztą, jest dobrym pomysłem. Dziś też więcej o Mukuro, który w „Ósmej Woli” będzie musiał oddać trochę czasu antenowego Chrome.

„Tworząca coś z niczego i nic z czegoś, iluzjami łudząca wroga, co prawdą, co zaś kłamstwem Mgła.”

Biały obłok zniżył się aż do ziemi, utrudniając widoczność. Gęsta i zimna mgła objęła okolicę we władanie i nie zamierzała jej tak szybko oddawać. W kilku miejscach rozświetlały ją uliczne latarnie, lecz w rzeczywistości niewiele było w niej widać. Idealne warunki, żeby się ukryć.
– Kufufu – rozniosło się gdzieś we mgle.
Zatrzymała się, choć nie czuła strachu. Wyciągnęła przed siebie dłoń, jakby chcąc dotknąć zimnego obłoku, który skrywał przed nią ulicę. Może i była tu kompletnie sama, a może sprawca tej scenerii krył się gdzieś obok. Nie wiedziała.
Nieszczególnie za nią przepadał. Za to uwielbiał straszyć. Zachodził od tyłu, gdy się nie spodziewała, rzucał spojrzeniami niby klątwami, otaczał się niepokojącymi historiami. W końcu przestała się obawiać. Wiedziała, że nawet jego droga jest różna od pozostałych, to nadal działa w tym samym celu. Może wciąż nie potrafiła wybaczyć mu pewnych rzeczy, lecz był częścią świata, do którego należała.
– Wiesz, że mnie nie przestraszysz – odezwała się w pustkę.
– Kufufu. Trudno przestraszyć kogoś, kto nie ma już nic do stracenia, echo.
Nie była w stanie zlokalizować źródła głosu. Nie przeszkadzało jej to jednak. Nie drgnęła nawet, gdy mgła zgęstniała jeszcze bardziej, choć w środku czuła znajomy niepokój.
– Aki. Przedstawiałam ci się już, Mukuro.
– Echo Aki. Kufufu.
Pojawił się tuż przed nią. Na twarzy miał swój zwyczajny, lekko ironiczny uśmieszek, za których chował swe prawdziwe myśli.
– Przychodzisz się podrażnić – stwierdził.
– Lubisz się drażnić ze zgniłą mafią – odparła.
– Mam w tym swój cel.
– Dominacja nad światem i zlikwidowanie mafii – stwierdziła. – Wiem o tym.
– I nadal sądzisz, że nie masz się, czego obawiać?
Zaśmiała się wdzięcznie.
– Szczerze mówiąc, to dla mnie interesujące. Czasami już mnie nudzi patrzenie wciąż na to samo.
– Zła z ciebie dziewczynka, Aki – zaśmiał się.
– Myślę, że znaleźliśmy wspólny język. Oboje przeczymy prawom tego świata.
– Tsunayoshi Sawada wie, kogo przy sobie trzyma? – zapytał.
Zaśmiała się znowu. Mgła dookoła zaczęła żyć, lecz ona wciąż patrzyła na Mukura. Podał jej dłoń jakby do tańca. Przyjęła ją, lekko dygając.
– Wśród mgły jeszcze nie tańczyłam.
– Wielu rzeczy nie robiłaś i nigdy nie zrobisz.
Oboje w pewnym stopniu byli sobą zafascynowani, czując dreszczyk niepewności. Mukuro poprowadził ją do walca, na co zaśmiała się rozbawiona. Dawno się tak dobrze nie bawiła.
– Nie żałujesz tej decyzji – powiedziała.
– Za wiele ode mnie oczekujesz.
– Tańczysz z echem zgniłej mafii.
– Teraz robi się to jeszcze ciekawsze, a ciebie Nagi szybko polubiła, kufufu.
– Nie czujesz się zazdrosny? – uśmiechnęła się chytrze.
– Są jeszcze rzeczy, które mogę ci odebrać w ramach kary za jej cierpienie.
– Jaki groźny – zaśmiała się.
Po chwili mgła się rozwiała, a jej dłoń obejmowały palce lekko zdezorientowanej Chrome. Aki złapała ją, nim upadła nadwyrężona wizytą Mukuro i objęła opiekuńczo. Mgła zawsze była ciekawa, a teraz czeka ich prawdziwe przedstawienie.